poniedziałek, 26 września 2016

Dwadzieścia jeden




Wbrew wszystkiemu twierdzisz, że jednak jesteś tchórzem.
Bo niby jak inaczej wytłumaczyć to, że bez słowa zostawiłeś Elenę w hotelu i na skocznię udałeś się w towarzystwie drużyny? Celowo próbowałeś opóźnić rozmowę z nią, tak jak teraz celowo nie podchodzisz do niej, choć stoi zaledwie kilkadziesiąt metrów od ciebie. Stać cię jedynie na bezosobowe kiwnięcie głową na przywitanie zupełnie jakby była obojętną ci osobą, a nie... No właśnie, kim?
Wzdychasz sfrustrowany, zły. Nie pierwszy raz zastanawiasz się jak to jest, że czasami jeden, nawet mały błąd może być aż tak opłakany w skutkach.
Może życie właśnie polega na tych wszystkich detalach, które - choć niepozorne - mają diametralny wpływ na los?
Jak na przykład nieśmiały uśmiech Silvii skierowany wyłącznie do ciebie. Jak złe ułożenie nart. Jak zagubione oczy Eleny.
Niby nic, ale w rzeczywistości nic znaczy całkiem dużo.
Jaką przyjdzie ci teraz zapłacić cenę za tych kilka minut podczas, których być może zburzyłeś wszystko, co z taką cierpliwością budowałeś między sobą a Eleną?
Zerkasz niepewnie na kobietę. Oddałbyś wiele za możliwość przeczytania jej myśli. Czy znowu się na ciebie zamknie? Zacznie cię odpychasz? Ucieknie?
A może dzielnie przeczeka aż sztorm wokół was ucichnie?
Przełykasz głośno ślinę. Gdyby chciała uciec, nie byłoby jej tutaj teraz, prawda? Pewnie już dawno siedziałaby w autobusie do Villach, byle jak najdalej od ciebie.
Ale jest. I to na pewno coś znaczy.
- O co chodzi?
Przenosisz wzrok na Gregora i dostrzegasz jak ironicznie przewraca oczami. Po chwili uświadamiasz sobie, że nie usłyszałeś żadnego słowa z jego pięciominutowego monologu. Twoje myśli całkowicie zaprzątnęła Elena.
Wzdychasz głośno.
- Czasami mam wrażenie, że nie potrafię utrzymać żadnej relacji z kobietą. - Wyznajesz, czując jak na twoje policzki wpełza zdradziecka czerwień; rumienisz się zupełnie jak przyłapany na gorącym uczynku nastolatek.
Schlierenzauer patrzy się na ciebie badawczo, po czym zerka w kierunku Eleny, a jego oczy momentalnie robią się okrągłe jak spodki.
- O kurwa, nie mów, że... przespałeś się z nią!
-  Ciszej! - Syczysz, krzywiąc się. Jeszcze tego ci brakowało, by jakiś dziennikarz coś podłapał, a świat dowiedziałby się o twoim kolejnym romansie. - Nie. W sumie było blisko. Ale nie.
Gregor nadal gapi się na ciebie w osłupieniu. Pewnie ma cię za kretyna. Wcale by cię to nie zdziwiło, sam uważasz, że jesteś totalnym idiotą. Przymykasz na chwilę oczy i oddychasz głęboko. Niestety, kiedy unosisz powieki, nic się nie zmieniło, świat wciąż jest taki sam, a sytuacja między tobą a Eleną jest niejasna.
Cóż, w końcu będziesz musiał z nią porozmawiać.
Schlierenzauer prycha cicho.
- Zawsze musisz się w coś wpakować. - Oświadcza, wpychając ręce głęboko w kieszenie sportowych spodni.
Przewracasz oczami zły na siebie. Ma rację. Zawsze musisz się w coś wpakować jakby życie bez problemów było dla ciebie za nudne.
- Byłem trochę pijany, okej?
Skoczek wzrusza ramionami, pilnie obserwując twoją twarz. Czujesz się niekomfortowo pod jego oceniającym spojrzeniem, więc odwracasz wzrok w stronę skoczni. Zaraz powinna rozpocząć się ostatnia w tym sezonie seria.
- Podoba ci się czy jak?
Cały się spinasz, gdy słyszysz jego pytanie. Czy on tak serio? Przygryzasz wargę, bijąc się z własnymi myślami. Zmieszany pocierasz twarz w nadziei, że ten drobny gest oczyści twój umysł.
Podoba ci się, jak to w ogóle rozumieć?
- Nie myślałem nad tym. - Urywasz. Owszem, już dawno zauważyłeś, że Elena jest atrakcyjną kobietą. Ale to przecież nic nie znaczy. Wiele kobiet uważasz za piękne. Owszem, lubisz ją, ale czy lubisz ją w ten szczególny sposób? Jak odróżnić przyjaźń od czegoś więcej? I czym jest to "coś więcej"?  - Wydaje mi się, że nie. - Mówisz po chwili nieco speszony.
Na twarzy Gregora wykwita jego irytujący, wszystkowiedzący uśmieszek, który nigdy nie zwiastuje czegoś dobrego.
- Wydaje? - Pyta cicho, po czym przewraca oczami. - Ostatnio wydawało ci się, że nie podoba ci się Silvia i co z tego wyszło?
Zaciskasz mocno usta na wspomnienie Silvii. Czujesz dziwny ciężar w brzuchu, ręce ci drżą, myśli wirują. Przypominasz sobie rozmowę z Gregorem, kiedy skoczek po raz pierwszy zauważył twoją zażyłość z Silvią. Zbyłeś go wtedy z łatwością. Teraz wiesz, że cokolwiek nie powiesz, Schlieri podejdzie do tego z dystansem. Wszyscy uczymy się na błędach, czyż nie?
- To była całkiem inna sytuacja. - Wyduszasz wytrącony z równowagi. Nie rozumiesz sugestii Gregora, przecież te dwie historie nie mają żadnego punktu stycznego, żadnego cholernego podobieństwa.
A Elena to twoja przyjaciółka. A z przyjaciółkami nie nawiązuje się przelotnych romansów. A już na pewno Elena nie jest odpowiednią kobietą do takich zażyłości.
- Na pewno? - Schlierenzauer rzuca ci znaczące spojrzenie, po czym odchodzi, zostawiając cię samego z natłokiem skołtunionych myśli.

***

Jeszcze kilkanaście minut temu byłeś pewien, że to, co się wczoraj zdarzyło to tylko skutek kilku drinków i przedłużającej się samotności. Teraz, po nieoczekiwanej sugestii Gregora, nie jesteś już niczego pewien. Myśli, tak niedawno klarowne, teraz wydają się kłębić i plątać jak włóczka, która wpadła w ręce Lilly i którą dziewczynka uznała za świetną zabawkę.
Gregor postawił w twojej głowie wielki znak zapytania, sprawił, że zacząłeś zastanawiać się nad kwestią, która przecież - gdyby nie on - w życiu nie przyszłaby ci na myśl.
Co jeśli ma rację? Co jeśli Elena zupełnie niepostrzeżenie wdarła się do twojego serca? Może gdzieś między waszymi rozmowami i nieoczywistym podobieństwem staliście się sobie bliżsi niż powinniście? Może patrząc na nią, ujrzałeś coś, czego szukasz od dawna?
Potrząsasz gwałtownie głową. To po prostu niemożliwe. Od początku traktowałeś ją jak przyjaciółkę - nikogo więcej. Chciałeś jej pomóc skleić serce, bo myślałeś, że może w ten sposób jakoś odkupisz swoje winy. A to, co zdarzyło się po powrocie do hotelu ma swoje logiczne wyjaśnienie. I tu nawet nie chodzi o alkohol. Ty po prostu nie umiesz być sam. Potrzebujesz kogoś, kto będzie trwał u twojego boku. Nieprzywykły do niebycia w parze, czujesz, że kogoś ci brakuje.
A Elena była tak blisko.
Wypuszczasz z płuc powietrze. Sam już nie wiesz, w co powinieneś wierzyć. Nie wiesz, czy możesz ufać sobie. Ostatnio wszystkie twoje osobiste decyzje miały dramatyczne finały. Cokolwiek byś nie zrobił, ktoś i tak zostawał zraniony. Więc może teraz najlepiej będzie zostawić wszystko losowi i czekać, aż sprawy się poukładają bez twoich ingerencji?
Zresztą teraz najważniejsze jest, abyś wrócił na skocznię tak pewny siebie, jaki byłeś zanim zdarzyły się te wszystkie upadki. Przede wszystkim musisz skoncentrować się na sporcie i odsunąć na bok to, co może cię rozproszyć, grubą kreską oddzielić te niezidentyfikowane uczucia i poplątane myśli.
Nie chcesz teraz pakować się w jakiekolwiek - uh - miłości. A już na pewno nie z kobietą, która jeszcze nie do końca pozbierała się po rozstaniu z mężem. To mógłby być zabójczy krok.
Nie mniej jednak najpierw musisz porozmawiać z Ebeling. A teraz, jak zauważasz, trafia się dobra okazja. Kobieta stoi sama w pobliżu barierek z twarzą zwróconą ku skoczni. Ramiona ma zgarbione, dłońmi mocno obejmuje metalowy drążek. Bierzesz głęboki wdech i kierujesz się w jej stronę, zanim znowu stchórzysz. Zdążasz jeszcze zauważyć pełne obawy spojrzenie Schlierenzauera. Nie ufa ci i wcale mu się nie dziwisz.
Zatrzymujesz się obok Eleny, pilnując by dystans między wami nie był ani za mały ani za duży. Opierasz się o barierkę, po czym przyglądasz się jej profilowi. Czego powinieneś się spodziewać?
- W porządku? - Pytasz cicho, nie znajdując lepszych słów. Nie wiesz, co powiedzieć, by nie pogrążyć was jeszcze bardziej. W tej chwili stąpacie po cienkim lodzie, jeden niepomyślny krok i wszystko może się po prostu skończyć.
Brunetka rzuca ci szybkie, oceniające spojrzenie, po czym z powrotem skupia wzrok na skoczni.
- Chyba.
Wiesz, że nie możesz odwlekać rozmowy o TYM w nieskończoność. Mimo to, gdy otwierasz usta, nie wychodzą z nich te słowa, które tak nieporadnie próbowałeś wcześniej dobrać. Zamiast nich pojawiają się myśli bezpieczniejsze, nie posiadające tak dużego znaczenia.
- Po powrocie do hotelu chcę pogadać z Pointnerem, więc pewnie dopiero pod wieczór będziemy wracać do Villach. Masz coś przeciwko temu?
- Nie, coś ty.
- Okej.
Przez chwilę masz ochotę stchórzyć i odejść bez poruszenia najważniejszej kwestii. Szybko jednak się opamiętujesz. Im prędzej poukładasz sprawy między wami, tym szybciej będziesz mógł skupić się na sobie i swoim powrocie na skocznię.
Bierzesz głęboki wdech. Raz kozie śmierć.
- Co do wczoraj... Głupio wyszło. - Wyduszasz, czując ucisk w żołądku. Znaleźliście się w naprawdę niezręcznej sytuacji i jakikolwiek powrót do chwili sprzed kilku godzin powoduje, że czujesz się po prostu zawstydzony.
Elena momentalnie sztywnieje. Zaciska dłonie tak mocno wokół barierki, że knykcie jej bieleją. W końcu jednak wzrusza obojętnie ramionami.
- Byliśmy pijani. - Stwierdza opanowanym tonem.
- Taak. - Potakujesz. Nie potrafisz dostrzec tego, co kryje się pod maską jej złudnego spokoju. - Nie chciałbym, żeby to zmieniło cokolwiek między nami. - Mówisz ostrożnie.
Kąciki ust Ebeling delikatnie się unoszą.
- Ja też.
Nabierasz powietrza w płuca. To nie jest łatwa rozmowa, ale wasze rozmowy często są takie. Na jakiś sposób zdążyłeś się do tego przyzwyczaić.
- Więc znielubisz mnie ponownie? - Próbujesz nieco rozładować napięcie między wami.
- Yhym. Ani nie polubię za bardzo. Masz to jak w banku.
Krótkie, ostre ukłucie gdzieś w okolicy serca. Cholerny Schlierenzauer.
Ale też ulga. To wiele upraszcza między wami. Albo tylko tobie. Nie masz pojęcia, jak rozszyfrować Elenę. Trzyma dystans, bo żałuję czy może coś poczuła?
- Cieszę się. - Klepiesz kobietę w ramię. Czujesz jak brunetka wzdryga się pod twoim dotykiem, najpewniej mając w pamięci tamte chwile.
Możecie się starać zapomnieć, ale te pocałunki jeszcze przez długi czas będą stanowić gruby mur postawiony między wami.
Postanawiasz dać wam trochę wytchnienia od swojej wzajemnej obecności. Uśmiechasz się do kobiety, po czym kierujesz się w stronę austriackiego domku.
W głowię wciąż masz pełno znaków zapytania.

***

Atmosfera między wami jest tak gęsta, że można by było ją nożem ciąć.
Nie rozumiesz tego. Myślałeś, że uda wam się przejść po waszej krótkiej rozmowie do porządku dziennego, że zapomnicie i będzie prawie jak dawniej.
Tymczasem od czasu wyjazdu spod hotelu żadne z was nie odezwało się ani słowem. Próbujesz skupić się na drodze, a Elena wpatruje się w migoczące za oknem krajobrazy. Żadnej interakcji. Zupełnie nic.
Nie wiesz, jak podsumować ten weekend. Oddzielnie zrobiliście duży krok do przodu, natomiast w waszej relacji nastąpił regres. Znowu nie czujecie się swobodnie w swoim towarzystwie, nie potraficie dobrać odpowiednich słów, jesteście świadomi grubego muru, jaki między wami tkwi.
Cóż, już raz udało ci się przełamać barierę między wami.
Powoli nabierasz powietrza w płuca. Nie patrząc na nią, mówisz:
- Pointner ucieszył się z newsa. Pewnie jeszcze trochę czasu minie, zanim wrócę na skocznię, ale jestem dobrej myśli.
Elena apatycznie odrywa wzrok od okna i niepewnie zerka na ciebie.
- To dobrze. - Próbuje się uśmiechnąć, ale marnie jej to wychodzi. - Najważniejsze, że jesteś zmotywowany.
- Tak. Ten weekend i bycie blisko tego świata uświadomiło mi, że jeszcze nie jestem gotowy, aby odejść.
- Cieszę się.
Kobieta obdarza cię jeszcze jednym bladym półuśmiechem, po czym z powrotem odwraca twarz do okna, nerwowo naciągając rękawy kurtki na palce. Czujesz jej zdenerwowanie, to jak próbuje trzymać się na dystans. Jej też nie chcesz pozwolić odejść. Włączasz prawy kierunkowskaz i zjeżdżasz na parking przydrożnego zajazdu. Gasisz silnik, układasz ręce na kolanach i bierzesz głęboki wdech.
- Dlaczego się zatrzymaliśmy? - Pyta z napięciem w głosie brunetka.
- Chyba musimy coś sobie wyjaśnić. Nie chcę, żeby było między nami... tak.
Chwilę siedzicie w ciszy, nawet na siebie nie patrząc. Ganisz siebie w myślach za to, że doprowadziłeś do takiej sytuacji. Gdybyś tylko mógł cofnąć czas, powstrzymać się przed pocałowaniem Eleny, gdybyś choć ten jeden raz w życiu najpierw byś pomyślał... Dałbyś wiele, byle tylko uniknąć chwili jak ta.
Wzdychasz głęboko, przenosząc spojrzenie na brunetkę. Kobieta siedzi sztywno, ze wzrokiem utkwionym we własnych kolanach.
- Elena, porozmawiaj ze mną. - Mówisz miękko.
Ebeling kręci głowa.
- Nie chcę. - Szepcze. - Nie chcę o tym rozmawiać, chcę by było jak dawniej. - Przymyka oczy, nie przestając kręcić głową.
- Musimy o tym porozmawiać, jeśli chcemy, by było jak dawniej.
- A chcesz, by tak było?
Jesteś zaskoczony jej pytaniem, tonem jej głosu. Przecież to oczywiste, że tego chcesz. Owszem, może nie potrafisz jasno określić tego, co czujesz do niej, ale poradzisz sobie z tym. I będzie jak dawniej. Wiesz to.
Tymczasem Elena nabiera w płuca powietrza i wystrzela kolejnym pytaniem jak z karabinu. Szybko, póki ma odwagę.
- Dlaczego to zrobiłeś?
Tym razem patrzy się na ciebie, marszcząc czoło i zagryzając wargę. Czeka jak na wyrok.
A ty nie wiesz, co powiedzieć. Wszystkie wyjaśnienia, którymi karmiłeś wcześniej samego siebie, wyparowują z twojej głowy. Pustka. Kompletna pustka. Choć zainicjowałeś tę rozmowę, teraz masz ochotę uciec z samochodu, zostać sam, nie widzieć wyrzutu w jej oczach.
Nienawidzi cię za to, jesteś pewien. Wini cię, nie chce cię znać. Nie da rady zapomnieć i nadal uważać cię za swojego przyjaciela. Straciłeś zaufanie, które z takim trudem zdobyłeś.
Spieprzyłeś. Kolejny raz w życie spieprzyłeś.
Zaciskasz mocno dłonie, po czym przenosisz wzrok na przednią szybę. Pierwsze krople deszczu ciężko uderzają o okno. Próbujesz skupić się na tym, byle tylko opanować nerwy. Nie masz pojęcia, jak to wszystko rozegrać.
Bierzesz głęboki wdech.
- Nie wiem. - Mówisz w końcu cicho.
- Nie wiesz? - Wyczuwasz jakby nutkę ironii w jej głosie.
Wzruszasz ramionami.
- Po prostu nie wiem. A ty? - Rzucasz wyzywająco, patrząc prosto w jej oczy. Nie rozumiesz, dlaczego cię atakuje, ale odpowiadasz jej tym samym. Też przecież miała w tym udział.
Chociaż gdyby nie ty, do niczego by nie doszło.
- Nie wiem. - Z Ebeling jakby uchodzi powietrze. Z westchnięciem opiera się o fotel, splata dłonie i opiera je o kolana. - Będzie lepiej, jeśli przez jakiś czas nie będziemy się widywać. - Mówi głosem wypranym z emocji, nie zaszczycając cię ani jednym spojrzeniem.
Zamierasz. Z niedowierzaniem otwierasz szerzej oczy. Czujesz jak żołądek podchodzi ci do gardła, jak zasycha ci w ustach. Czy to jakiś surrealisty sen, koszmar, z którego nikt nie chce cię obudzić? Jak to możliwe, że kilka nic nieznaczących gestów może zaważyć na tym, czy ktoś w jest w czyimś życiu czy go nie ma?
Chcesz jej to powiedzieć, chcesz powiedzieć to, co chce usłyszeć. Łapiesz ją za dłoń, niemym gestem prosisz, by na ciebie spojrzała.
- Elena, proszę...
Ale ona tylko kręci głową. Wie lepiej. Woli uciec. Znowu boi się spojrzeć własnym lękom prosto w oczy.
- Tak będzie lepiej, Thomas. - Szepcze prawie niedosłyszalnie, wyplątując dłoń z twojego uścisku. - Przez jakiś czas, proszę.
Czujesz jak opuszczają cię siły. Poddajesz się. Ile razy można powstrzymać kogoś przed zamknięciem się w sobie? Ile razy można ingerować w czyjeś życie, nalegać, by nie niszczył siebie? Skoro ona tego właśnie chce, skoro chce zniszczyć wszystko to, co ostatnio zbudowała, skoro przestało jej zależeć...
Proszę bardzo.
Przekręcasz kluczyk w stacyjce, wrzucasz pierwszy bieg i wyjeżdżasz z parkingu, pozwalając by cisza dudniła wam w uszach. Gdzieś w głębi siebie byłeś pewien, że Elena nie jest już tą samą Eleną, którą spotkałeś w sklepie, gdy ta kupowała butelkę wina. Wierzyłeś, że stanęła na nogi, że już tak bardzo nie boi się życia z wszystkimi jego konsekwencjami. Przecież to całkiem ludzkie popełnić błąd. Grunt to zrozumieć go.
Z drugiej strony sam najlepiej wiesz, jak strach przed ponownym zranieniem potrafi skutecznie człowieka zablokować i ile wysiłku kosztuje przełamanie go. Każdy kolejny upadek na skoczni ranił bardziej twoją psychikę niż ciało, zagnieżdżał w twoim umyślę lęk, który budził się zawsze wtedy, kiedy zasiadałeś na belce startowej. W takich chwilach nie jest łatwo odepchnąć się i rzucić się - jakby nie patrzyć - w przepaść. Mimo to nigdy nie pozwoliłeś mu wygrać.
Nienawidzisz przegrywasz najbardziej na świecie.
Dlatego tym bardziej nie potrafisz w pełni zrozumieć Eleny. Jej obojętności, braku woli walki. Tego, jak pozwala, aby "rzeczy się działy" bez jej udziału i ingerencji.
Chciałeś zaszczepić w niej jakąkolwiek iskrę, sprawić, by wzięła sprawy w swoje ręce. Ale nie wyszło, sromotnie poległeś na tym polu bitwy. Czas się z tym pogodzisz.
Zerkasz na nią kątem oko. Wciąż uparcie wpatruje się w okno.
Cóż.
Nie możesz zmieniać jej na siłę.
Nagle cisza zostaje przerwana przez typowy dzwonek nokii. Elena chwyta za torebkę i wyjmuje z jej wnętrza telefon. Zerka na ekran z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Odbiera.
Kilka nerwowych pytań później wreszcie na ciebie zerka. Ma oczy pełne łez i drżący głos, gdy mówi, że Isaak, jej mąż, miał poważny wypadek.

***
is it dark, where you are
can you count the stars where you are
do you feel like you are a thousand miles from home


***

znowu miałam chwilę, w której myślałam po co to wszystko? ale potem przypomniałam sobie obietnicę, którą złożyłam sobie równe dwa lata temu. a obietnic się nie łamie.
także jest rozdział. i to po dwóch tygodniach, a nie po dwóch miesiącach, jak to ostatnio mam zwyczaju hehs



4 komentarze:

  1. przeczytałam, podoba mi się i to bardzo, ale nie mam dziś sił na sensowny komentarz.
    wrócę jutro, promise!
    :* E_A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem, jestem!
      Okej, na wstępie muszę zaznaczyć, że bardzo podoba mi się forma, jaką stosujesz w ostatnich rozdziałach - fakt, że punkty widzenia Eleny i Morgiego zazębiają się. To jednocześnie daje nam poczucie kontynuacji, a jednak nie jest to powtarzanie tego samego z innej perspektywy.
      Thomas doskonale zdaje sobie sprawę z konsekwencji ostatnich wydarzeń. I można czytać z niego jak z księgi, co też czyni Gregor. Bo on go jednak trochę zna i bez pudła zgaduje co się stało. Wskazuje też jedną ważną rzecz - że choć uparcie Thomas trzyma się myśli, że główną przyczyną wcześniejszych wydarzeń był alkohol, to tak naprawdę to coś poważniejszego. Coś, z czym skoczek miał już styczność.
      I niestety, nie skończyło się to dobrze.
      Ma pecha, ale mam wrażenie, że tym razem będzie inaczej, Morgi nie pozwoli sobie skrzywdzić kolejnej osoby.
      Myślę, jednak, że chciałby podświadomie, żeby to było "coś więcej"
      Atmosfera jest nadal ciężka, oboje chcą by było jak dawniej, ale po czymś takim nie ma absolutnie na to szans. Zwykła rozmowa tego nie rozwiąże, trzeba dać sobie trochę czasu, jak to zaproponowała Elena, a potem? A potem pewnie zrobić jakiś krok. Opcje są dwie - albo w przód, albo w tył.
      Przy czym osobiście byłabym za tą pierwszą opcją.
      I na końcu plot twist.
      Bo Elenie nadal zależy na Isaacku, nie da się ukryć. I czy jest teraz na dobrej drodze, by mu wybaczyć? Akurat wtedy, gdy coś zaczęło dziać się między nią i skoczkiem? Powoli, bo powoli, ale jednak.
      To nie będzie prosta historia. Czy Morgi bedzie osobą, która pomogła się Elenie pozbierać i walczyć dalej o małżeństwo, czy też może odegra nieco inną rolę?
      Mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać na rozwiązanie tej zagadki... :>
      Buziaczki! E_A

      Usuń
  2. Ojejuuu! Nie spodziewałam się, że nowy rozdział pojawi się tutaj tak prędko i nie zdążyłam jeszcze skomentować poprzedniego. Ładna niespodzianka, bo przecież dla czytelnika nie ma nic lepszego, niż nowy rozdział na jednym z najulubieńszych opowiadań, prawda?
    Ach, porobiło się tutaj straszliwie. Tacy bohaterowie mają właśnie najgorzej, bo zazwyczaj wpadają z jednego kanału w drugi. Cóż, bywa, ale nie będę kłamać mówiąc, że tego nie lubię. :D
    Kurczę, jak to jest, że pracuję się na jedną relację miesiącami, ostrożnie buduje ją z kruchych cegiełek, układając jedna na drugiej, a na końcu i tak jeden silniejszy podmuch wiatru wszystko psuje? Między nimi było już tak dobrze. TAK DOBRZE! Może właśnie za dobrze? Tak, że poczuli się bezpieczni przy sobie i stąd ten impuls, o którym pisałam dwa rozdziały wcześniej? Pewnie w tamtej chwili myśleli, że to im nie zaszkodzi, może nawet pomoże, skoro oboje potrafili podnosić siebie nawzajem. A jednak, mówiąc kolokwialnie, nie pykło i o... Już nie było między nimi żadnej przepaści, a teraz znów grunt między nimi się rozstępuje. W dodatku prośba Eleny, aby przez jakiś czas się nie widzieli może sprawić, że lada moment i po raz kolejny będą stać na przeciwległych brzegach (czy to jest jakiś dzień emilkowej metafory, że ja tak o tych przepaściach, brzegach i innych pieprzę?). Wystraszyli się oboje, to widać, ale tylko Elena zaczęła się wycofywać. Ma prawo, ale... ech, nie wiem, to jedna z najbardziej skomplikowanych damskich postaci, z którą kiedykolwiek miałam do czynienia.
    Jeszcze ta końcówka...
    Myślę, że teraz Thomas będzie potrzebny Elenie o wiele bardziej, niż myśli.

    Wybacz mi ten komentarzopodobny twór. Pamiętaj, że cały czas jestem, że czytam, że kibicuję i wierzę w Ciebie najmocniej! Ściskam cieplutko! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę uwielbiam czytać ich historię. Bo jest inna, bo ma podwójną narrację, bo jest tak bardzo oryginalna. Bo gdy mi się wydaje, że coś już wiem, nagle coś się między nimi zmienia.
    Bo przecież ta Planica początkowo niosła ze sobą wiele dobrego. Dla nich obojga.
    Alkohol z niejasnymi uczuciami za to idealnie wszystko komplikuje. A między tą dwójką szczególnie, bo ich relacje od dawna nie są proste, w dodatku ich charaktery niczego nie ułatwiają.
    Już ich nie stać na szczerą rozmowę i to jest najgorsze.
    Nie wiem jak Elena zniesie wypadek Izaaka, ale na pewno byłoby jej łatwiej gdyby miała u boku przyjaciela. Thomasa, którego wzrok nie przypominałby jej o tamtym pocałunku.
    Jesteś niesamowita, Cam.

    OdpowiedzUsuń